Obudził się
rano kran
- „oj kiepski,
kiepski mój stan !
Coś mi ciągle
kapie z nosa …
- czy to jest
poranna rosa ?
W prawym kurku
coś mi strzyka,
rdzawy nalot
nos zatyka,
od kapania
głowa puchnie,
chyba zaraz mi
wybuchnie !”
„To nie rosa –
to jest katar !”
- prysznic się
za głowę złapał.
„Będzie z tego
kłopot wielki”
-
przestraszyły się uszczelki.
„Jak ratować
kran w potrzebie ?”
- myślał
głośno korek w zlewie.
„Kran z
katarem strasznie biedny”
- martwią się
w łazience sprzęty.
„Może by tak
jakiś okład ?”
- szepcze
cicho stara gąbka.
„Lepiej
kompres” – krzyczy ręcznik.
„Ja bym
chętnie się poświęcił !
Jestem długi –
kran owinę
od podstawy aż
po szyję !”
„Nie ! –
natrzyjmy go olejkiem !
- on wirusy
zniszczy wszelkie !
Ten olejek to
ratunek”
- od prysznica
radził kurek.
Może leczyć
katar w kranie
przez gorącej
wody lanie ?
Kran się
zgrzeje – wirus padnie,
żadna kropla
już nie spadnie !
I tak radzą
dzionek cały,
by ratować
kranik mały.
A w tym czasie
– bez rozgłosu
- nie wydając
nawet głosu,
uleczyła kran
….. uszczelka !
- a nie była
przecież wielka !
Otuliła w
kranie rurkę,
by uszczelnić
„chorą” dziurkę
-i już katar
się nie leje !
I szczęśliwy
kran się śmieje !
Morał z bajki
– dzieci drogie:
nawet gdy
kłopoty srogie,
czasem na
największe smutki
- może pomóc
ktoś malutki !
autor: Małgorzata Pawłowska